10. Drobna przysługa
Jim Butcherkanapkę z kurczakiem, zerknął na mnie i machnął ogonem.
– Gdyby byli bardzo blisko, wiedziałbym o tym. Zapewne
otoczyli nas szerokim pierścieniem, obserwując, kto wchodzi, a kto
wychodzi. Nie sądzę, by spryciołki miały ochotę wyważyć drzwi
mojego mieszkania. Wolałyby walczyć tam, gdzie nie będzie strat
ubocznych. Odnoszę jednak wrażenie, że nie czują się za dobrze w
tym całym śniegu.
Molly zmarszczyła brwi.
– Myślisz, że Mab ingeruje w pogodę, żeby ci pomóc?
– Może te rekordowe opady śniegu to zbieg okoliczności –
odparłem. – Ale w takim przypadku bardzo dla mnie dogodny.
– Dla ciebie nic nigdy nie jest dogodne, Dresden – stwierdziła
Murphy.
– To właśnie chciałem powiedzieć.
Potarłem podbródek. Powinienem się ogolić, ale ból nosa był
wystarczająco dotkliwy i nie potrzebowałem dodawać do niego kilku
zacięć. Nie wierzyłem, że zdołam powstrzymać drżenie dłoni. Wokół
krążyło zbyt wiele przerażających istot, a ja już dawno temu
przestałem zadawać sobie pytanie, w jak wielką kabałę tym razem
się wpakowałem. Gdybym za dużo się nad tym zastanawiał,
mógłbym po prostu schować się w jakiejś dziurze i zamknąć za sobą
drzwi.
Nie myśl, Harry. Za dużo wiesz o tym, z czym masz do
czynienia. Analizuj, decyduj i działaj.
– W porządku. Możemy założyć, że ekipa z Lata widziała, jak
wchodzimy do środka. To znaczy, że jeśli nie zobaczą, jak
wychodzimy, będą uważali, że nadal siedzimy w mieszkaniu.
– Aha – odezwała się Molly. – Zastanawiam się, kiedy
poprosicie mnie o pomoc.
---